czwartek, 12 marca 2015


Dawniej podobało mi się bardziej, dzieci same chodziły do szkoły w których uczyli wiedzy i kultury, nie było histerii, że pedofile po krzakach siedzą, mamusie nie woziły pociech do szkółek, filmy dla nastolatków były o poszukiwaniu skarbów i przyjaźni, a nie jak teraz o znęcaniu się w hajskulach, była wolność i nikt nie miał pojęcia o okrucieństwie masowo  nam teraz serwowanym, wszyscy pracowali i zamrażary pękały w szwach, nie było nic na półkach, ale wszystko szło załatwić i ludziom głupoty po głowach nie chodziły, bo za wszystkim trzeba było się nałazić. Teraz za to rośnie frustracja, bo niby wszystko jest, ale jest nadmiar i jakieś liche, przewiduję zmianę na zamawianie internetowe rzeczy wykonane przez niewielkie przyczółki rzemieślnicze. Rzecz musi odzyskać wartość, zamiast ilości jakość, tak samo, jak praca. W końcu roboty tanie nie są, ale jeszcze wciąż człowiek jest tańszy... Roboty do roboty! A ludzie niech tworzą szkoły, ogrody i sztukę.

Trzeba byłoby zakazać produkcji wojskowych. Zamiast napierdalać się na powierzchni świata, skupmy się na eksploracji wszechświata. 

Ziemię już skolonializowaliśmy. Przetopmy broń na statki kosmiczne i wyślijmy w kosmos nadmiar ludzi. Po kiego ich zabijać. Takie zbudujmy mini wyspy z mini ekosystemami, bez napędu, chyba, że z żaglem magnetycznym na cząstki. Takie arki Noego. Takie naboje ziemskie. 

Najpierw hoduje się taki nabój na powierzchni Ziemi. Nasyca się on ptactwem, robactwem i życiem w ogóle. Kolekcjonuje się dna i pod ekosystemem życia są laboratoria, sterownia, magazyny, taki zestaw podstawowy. Później nakłada się kapsułę i z satelity spuszczamy sznur, albo włączamy takie wielkie magnesy, żeby podniosły kapsułę i wysłały w kosmos. I frunie taki bąbel. Na tym się skupmy. Na tworzeniu, bo zarzynanie hurtowe to po prostu marnotrawstwo i jakiś szczyt otępienia. Produkcja masowa to przeżytek. Broń się przyda do rozwalania komet, ale kosmiczne prawo zabrania zabijania życia masowo. Zabić można tylko tyle ile trzeba zjeść. Nie więcej. Nic rakowi nie daje zabicie nociciela, to jest autoagresja wywołana kłębem myślosłów. Taka forma samobójstwa...dzieci, zwłaszcza wrażliwe biorą od rodziców.


Jedyne wojny które pamiętam to takie, gdzie były wojska nato i usa, Jugosławia, i Gaza, w Iraku wujek budował rafinerie i było dobrze. Teraz rozwalamy, co zbudowaliśmy..

Nie było amerykańskich filmów i gier z przemocą. Teraz, jak widzę na filmie  kolejnego trupa, to nawet mnie nie rusza.

Zamiast wojna mówmy wolność. Bo na początku było słowo. Zacznijmy się programować inaczej. Taki trik. Wyrzućmy to złe słowo ze słownika. Zakażmy używania w jakimkolwiek kontekście. Trudno, więcej klikania w klawiaturę, ale myśl - słowo jest energią z której tworzy się zarodek. Takim kłębem kota spod łóżka, który powstaje znikąd, bo przecież odkurzam. Takim zarodkiem pleśni co rozprzestrzenia się na całą lodówkę i ścianę prysznica, grzyba, z którym musimy walczyć bronią pierdyliarda trujących substancji z reklam, zabij zarazkę, na sraczkę czerwona (wmawiają sraczkę), a tylko w tapecie kobieta jest piękna i nie dotkniesz, bo się ubrudzisz, lub przykleisz, a ogolone lepsze. W czym? W braku czucia? Włosami się czuje.
Najpierw mówią, że będziesz piękna tylko w szmince, a później, że wszystko rakotwórcze, facetom, że wojna i wszyscy się własnego cienia obawiają, zwykli anglosasi już szepczą..

Myśl taką ma właściwość, że z jej energii wytwarza się materia. A słowo wywołuje myśl. Myśl i słowo to jakby jeden gatunek, w jego obrębie się dowolnie krzyżują, przenikają, bulgocą wzajemnie w jednym gulaszu.

W energii myśli następuje trzask, jakby przeskok w materię. Teraz ściera się skupisko energii słów-myśli tych, których nie  powinniśmy mówić, a powielane przez trzęsące się ze strachu umysły, z drugim skupiskiem tych,  którzy mówią - myślą o kochaniu.


Tylko spokój może nas uratować i nie ma co panicznie bać się śmierci, bo to jak sen jest umrzeć. Czasem się śni, a czasem się nie śni. 

Tak, życie jest piękne, kiedy się kocha to, co się widzi. Życie staje się nieznośne ze strachu.

Ze strachu myśli się złe słowa.

Będzie wolność. Jak ładnie.

niedziela, 1 marca 2015

Małe Wiadereczka

- Myślę od dłuższego czasu nad wiatrakiem z turbiną w przegubie, no, szypułce 'liścia'. I w ogóle nie musiałyby to być drzewopodobne konstrukcje. Taka wirująca blaszka na kulce mogłaby  podziałać z polami, czy coś.
- Poszukaj wiatraki pionowe, bodajze to jest proenergetyka - powiedział Jerzy - przy dużym wietrze, te wiatraczki beda trzęsły drzewkiem jak chłop sliwą - powiedział po chwili. -  Tak, tylko taki wiatrak pionowy, to jeden kloc, mnie raczej chodzi o coś przestrzennego na zasadzie właśnie liści... - myślę, o czym świadczy zamyślony, mam nadzieję, wyraz - w ilości siła, ponadto drzewa są optymalnie zaprojektowane przez ewolucję i ich liście to cud inżynierii, gdybyśmy tak potrafili odtworzyć i wykorzystać ten moment styku wiatru i słońca i biochemicznej doskonałości robota, maszynerii jaką jest zwykłe drzewo, i przetworzyć... Jakby tak móc wetknąć wtyczkę w drzewo, choć, to jakby wetknąć sobie w tyłek, ale gdyby odwzorować.. Może właśnie to, że liście powiewają transportuje wodę do góry? :-P takimi małymi wiadereczkami.  - wieczór płynął ociężale w noc, przerywany wybuchami, raczej może bardziej parsknięciami śmiechu, bo z synaps sypały się iskry i nie było czasu dobrze się pośmiać. Unikaliśmy zacząć, bo po porządnym obiedzie śmiech do rozpuku nie jest wskazany.. Gwiazdy widać było w roziskrzonych oczach, podświetlonych iskrzeniem czegoś wielkiego. Drzewa piły wodę maleńkimi wiadereczkami.

 - Fajnie pogdybać o wiatrakach, ale nie wiem, czy słyszeliście o tym skąd się bierze magnesy do takich farm wiatrowych.. kopalnia to hardcore, o ile dobrze pamiętam, w Mongolii, gdzie obok jest katastrofa ekologiczna... koleś trzydziestoletni wyglądal jak starzec na fotografii rodem z Marsa...  - zawsze musisz spierdolić klimat, wtrącił Antonii po chwili uderzonej młotkiem. - Kombinujmy dalej, choć i tak pewnie niebawem energia się uwolni, i tak jak internet będzie free dla wszystkich, roboty będą robić,  a my będziemy hodować drzewa i bawić się z dziećmi, będziemy zajmować sie sztuką i przyjemnościami typu kwadratury całek i z całego naszego myślenia pozostanie wyłącznie wspomnienie miłe spędzonego wieczoru - jak zwykle wymądrzał się Bonifacy. 

- Tygrysy bengalskie przyjaźnią się z myszami w zoo, wkrótce przestaniemy na siebie warczeć - podsumowałam sprawnie jako przedstawiciel ruchu oporu przed warczeniem kosiarek.